Mei McDiamond - 2007-11-30 21:09:42

*na patio było dużo roslin i sofy i stolik. mei usiadła na sofie*

John McDiamond - 2007-11-30 21:10:32

*usiadł obok niej i objął ją ramieniem*
no, i siedzimy tu. i co teraz? czekamy na zbawienie?

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:11:34

*zrobił aobrazoną minę*
tak tu ładnie a ty znów nastrój psujesz ><"

John McDiamond - 2007-11-30 21:11:41

przepraszam... ^^"

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:11:59

i tak cie kocham *pocałowała go w policzek*

John McDiamond - 2007-11-30 21:19:35

*objął ją i tak sobie siedzieli prztuleni*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:24:45

Dzień dobry- powiedziała wchodząc do środka, nie czekając na byłego męża. Usiadła przy jednym ze stolików.

John McDiamond - 2007-11-30 21:29:51

dzień dobry... *spojrzał na kobietę która weszła*

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:30:16

*usiadła trochę bardzije dostojnie jakby hccąc wyglądac tak dobrze jak tamta kobieta*

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:33:07

-Witam- wszedł za nią, zniesmaczony jej zachowaniem. Uśmiechnął się lekko do tych co siedzieli i usiadł obok byłej żony.
-Jak tam w Oslo?

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:34:03

*mei objeła meża za ramię i położyła na ejgo ramieniu głowę patrzac na tamtych jakby zasmucona*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:39:53

Normalnie-
*spojrzała na wszytkich i prychnęła*
Spóźniają sie! To pewnie jego wina

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:42:12

Nicolas jest bardzo miłym człowiekiem
*odpowiedział spokojnie, pijąc trochę herbaty*
Moje złe przeczucia były błędne

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:43:21

*na dźwięk imienia nicolas walnęła w ramię męża z całej siły i spojrzała na neigo wymownie*

John McDiamond - 2007-11-30 21:43:52

au... *pisnął* za co? *spytał żonę*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:44:37

Mówisz tak, żeby mi zrobić na złość
*skrzyżowała ręce na piersi*
A jak się czuję Marina po tym, jak zrujnowała swoje zycie?

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:44:41

*wywróciła oczyzałamana--

John McDiamond - 2007-11-30 21:45:25

przepraszma państwa... *wtrącił*

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:48:09

Nie zniszczyła sobie życia
*powiedział, załamując się a potem spojrzał na Johna*
Tak?

John McDiamond - 2007-11-30 21:48:42

*zrobił głupia minę*
ja tak sobie myślę, zanczy żona sobie myśli że...

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:48:58

pan zna nico?
*spytała widzac że mąż jej własny się wstyda*

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:50:41

Nico?
*spojrzał na nich*
Jeżeli chodzi o męża mojej córki, to tak.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:50:58

Jack!
*syknęła do niego karcąco*
Co ty robisz?

Mei McDiamond - 2007-11-30 21:53:22

nico... znacyz nicolas.
mój syn.
i jego też, ale on sie wstyda troszkę pana
*szturchneła meża*

John McDiamond - 2007-11-30 21:53:34

za co? *spojrzał na żonę*

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:54:42

To wy jesteście jego rodzicami?
*o dziwo lekko się uśmiechnął*
Jestem Jack Lawrence- miło mi

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:55:02

Wstyda
*przewróciła oczami i usiadła trochę wygodniej*

Jack Lawrence - 2007-11-30 21:55:22

A to moja żona Kate
*próbował zachować spokój*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 21:55:33

Była żona
*odwarknęłą*

John McDiamond - 2007-11-30 21:58:26

*trochę sie zagubił*

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:01:22

ja jestem Mei. A to mój maż, Johnny..
*uśmiehcnęła się nie wiedząc czy między kłótnią wypada*

John McDiamond - 2007-11-30 22:01:38

John, ale ona do mnei Johnny mówi. I do nico tez ona zaczęła mówć Nico

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:04:23

Miło mi
*ukłonił sie*
Przyjechali państwo odwiedzić młodą parę?

John McDiamond - 2007-11-30 22:06:22

ja przyjechałem ich odwiedzić a żona się nieco pomartwić jak ich państwo przyjmą.
*powiedział*
pan chyba nico polubił, co nie?
a mozemy tak trochę mniej formalnie...? bo to jakoś tak dziwnie... nie zebym miał coś przeciwko ale w końcu no.. jesteśmy rodziną...?

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:08:16

Jack
*podał mu dłoń*
Nico jest wspaniałym mężczyzną. Polubilem go.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:08:41

ple,pkeple
*mruknęła, wściekła*

John McDiamond - 2007-11-30 22:12:13

*uścisnał dłoń jacka*
no to John jestem :]
cieszę sie że pan tak myśli o nico

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:12:53

*wstała i podeszła do Kate*
a pani zachowuje się nagannie mimo że pewnie uważa mnie za wieśniaczką.

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:13:29

Najpierw miałem inne zdanie
*powiedział szczerze*
Moja BYłA żona też.
*chciał ją jakoś usprawiedliwić*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:15:10

*zmierzyła ją wzrokiem*
Pani nic do tego i do mojego życia małżeńskiego.
*zawiało chłooodem*

John McDiamond - 2007-11-30 22:16:30

*przeprosił Jacka i objął żonę w pasie lekko ja odciągając*
uspokój się mei...

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:16:53

ja sie nei wtryniam do jej życia małżeńskiego tylko do tego że się zachowuje jak ... *nie dokończyła bo jje maż zatkał usta*

John McDiamond - 2007-11-30 22:17:07

moja żona jest dość wydadana i zbyt otwarta ^^"

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:20:13

*Nic nie mówił, ale jego wzrok dawał mu do zrozumienia, że się z nimi zgadza*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:20:24

Prychnęła ttylko*

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:21:04

*obraziła się*

John McDiamond - 2007-11-30 22:21:20

*zaczął coś tak gadać do żony by sie nie obrazała o byle co*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:26:32

*weszli do patio. Marie uściskała tatę, przywitala sie z matką a potem pisnęła jak blondynka i się przywitała z Mei ^^*

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:27:23

*objęła mocno marie i pocałowała ją w policzki tak po francusku :P*
marie jak miło icę widzieć *zapiszczała*

John McDiamond - 2007-11-30 22:27:32

/*westchnął patrząc na nie*

Nicolas McDiamond - 2007-11-30 22:28:01

*westchnął patrzac na mamę i żonę*
hej tato.
dzień dobry panu *potem spojrzał na panią w fotelu* i pani

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:30:32

Marino Lawrence zachowuj się!
*prychnęła*

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:30:47

McDiamond
*poprawił ją*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:31:42

Miło was widzieć
*powiedziała miło do wszystkich*

John McDiamond - 2007-11-30 22:31:51

*objął syna ramieniem*

Nicolas McDiamond - 2007-11-30 22:32:23

ta pani to pana żona? *spytał tatę marie*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:34:10

Była żona
*odpowiedziała za Jacka*

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:34:32

Mama Marie
*uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć: nie przejmuj sięt ym*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:35:03

Co u Gabi?
*spytała Mei, siadając wygodnie*

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:36:01

została z muriel *usiadła obok niej*

Nicolas McDiamond - 2007-11-30 22:36:20

aha... dobra... mam siew ykazac urokiem osobistym?
*spytał wątpiąc by mama marie go polubiła choć w połowe tak jak jej ojciec*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:36:34

ojej
*zaśmiala się*
Będzie wytulona :)

John McDiamond - 2007-11-30 22:36:54

*spojrzał na nico i jacka*
idzimy do dziewcyzn czy tu jesteśmy?
cóż robimy panowie?

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:38:00

oj będzie i to bardzo.
a Johnny mówi że nico od tego tulenia ma koszmary do dziś

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:41:15

Przyłączmy się
*odpowiedział z uśmiechem*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:41:33

Ojej
*zaśmiala się*
Ale nie jest aż tak źle.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:41:44

*siedziała, co chwila prychając*

John McDiamond - 2007-11-30 22:42:47

*usiadł obok żony*
co wy tu gadacie o kim? :P

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:42:55

o nico :P

Nicolas McDiamond - 2007-11-30 22:43:13

*spojrzał na panią kate a potme usiadł na sofie obok innych*

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:45:11

*Uśmiechnęła się do Nico i złapała go za rękę*

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:46:20

Może coś zamówimy?
*spytał miło*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:46:41

Przytyłaś
*mruknęła do córki i uważnie jej się przyjrzała*

John McDiamond - 2007-11-30 22:47:26

*sojrzał na jacka*
popieram. ponoć mają tu dobre przekąski

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:47:55

marie, polubiłaś coś a stanie błogosławionym czego nie lubiłaś?
bo ja załóżmy teraz kcoham krewetki i szpinak i ogórki

Nicolas McDiamond - 2007-11-30 22:49:03

a pani nie chce nie wiem... poznać nas bardzije? *spytał mamę marie nico*

Jack Lawrence - 2007-11-30 22:51:05

To co?
*zanurkował w kartę*
Dla mnie herbata i ciasto

Marina McDiamond - 2007-11-30 22:51:57

Lody pistacjowe
*zaśmiała się*
Ale te krewetki też brzmią pysznie.
*zaśmiała się*

Mei McDiamond - 2007-11-30 22:53:02

ja chcę krewetki, zjemy z amrie dużą porcję :P

Kate Shissu-Lawrence - 2007-11-30 22:53:16

Mogę poznać
*powiedziala, starając się byćmila*

Nicolas McDiamond - 2007-12-01 12:38:06

*pocałował marie w policzek i wstał i podszedł do jej mamy*
nie chce pani z nami posiedzieć?
byłoby miło gdyby pani zaakceptowała mnie i moich rodziców.
wiem, że to może być trudne biorąc pod uwagę to że pani ma klasę a my nie, ale może pani spróbuje?
*spytał*
w sumie... *spojrzał na resztę* jkaby na to nie patrzec jesteśmy rodziną.
i uwazam ze pani jest na pewno bardzo miłą kobietą...
mylę się...?

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-05 19:33:11

Odpowiedzialam- mogę poznać
*zmierzyła go wzrokiem*

Jack Lawrence - 2007-12-05 19:33:35

*pokazywał coś tam Marie w karcie, żeby sobie wybrała*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 18:18:40

no... tak... racja.
*powiedział*
hmm... chce pani coś z karty... albo może kawę chociaż?

John McDiamond - 2007-12-06 18:19:39

*wymieniał zdania na temat krewetek z żoną i Jackiem*

Jack Lawrence - 2007-12-06 18:45:08

No to c ozamawaimy?
*wyprostował się i przywował kelnera*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 18:46:47

Ja zjadłabym  ostrygi
*zerknęła do karty*

Marina McDiamond - 2007-12-06 18:48:09

A ja te krewetki
*zaśmiała się, patrząc uważnie na Kate*

Mei McDiamond - 2007-12-06 18:49:51

to krewetki, ostrygi, ryż, jakieś ciastka, sok, herbatę, colę, tortillę,... hmmm.. *zamyśliła się*

John McDiamond - 2007-12-06 18:50:21

kochanie, nie tak szybko... ^^"

Mei McDiamond - 2007-12-06 18:52:25

e tam, czepiasz się *wystawiła na meża język*
i jeszcze kanapki z szynką i to małe o tu *wskazała w karcie*

John McDiamond - 2007-12-06 18:52:46

to małe ejst tylko na obrazku... to jest pizza... rozmiar XL...
*ząsmiał się*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 18:53:27

ja dziękuję, coś od mamy wezmę jak coś... poza tym mama zamawia i dla siebie i dla nas tato.. *skomentował*

Mei McDiamond - 2007-12-06 18:55:36

oj, nie czepiaj się, no!
będę gruba ale i tak mnie bedziecie kochać :P
*pocałowała Johna w policzek i objęła marie*
kochana, kobiety w stanie błogosławionym mają zezwolenie na jedzenie wszystkiego. *szepnęła do niej* a ja mam bo tak :P

Marina McDiamond - 2007-12-06 19:00:31

Chyba ukradnę sobie ten przywilej
*zaśmiala się*
I ja jeszczę herbatę do tych krewetek.

Jack Lawrence - 2007-12-06 19:01:03

A dla mnie...łosoś
*oddał kelnerowi kartę i się uśmiechnął do Marie*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 19:03:24

Marina
*spojrzała na nią karcąco*
Ja w czasie ciąży przytyłam tylko 7,5kg. A ty? Już chyba z 10!

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 19:05:47

*wrócił na swoje miejsce i sie wkomponował tam gdzieś koło marie :P*
no, to co teraz, bo zapadła tak cisza... prawda?

Mei McDiamond - 2007-12-06 19:07:43

a ja przytyłam neiw iem ile ale nic mi to wielkiego nie zrobiło.
oiza tym dzidiza będzie śliczna tak ojej ^^ takie kiziu-miziu

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 19:13:04

Kizia-mizia?
*przechyliła głową*

Jack Lawrence - 2007-12-06 19:13:42

*spojrzał na nią uważnie*

Marina McDiamond - 2007-12-06 19:16:10

Dokladniej 11,5kg
*zasmiała się*
To zarzuć tematem Nico

Mei McDiamond - 2007-12-06 19:16:11

no ba! *powiedziała*
nico był taki słodki taki ojejku *tak wiesz jak się zaczęła rozpływac na myśl o baby-nicolasie :P*
i jej, jakie teraz jest cudowne dziecko.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 19:17:56

oo....teraz też
*oparła brodę na palcach*
O dużo za dużo! A przed tobą jescze szmat czasu!

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:17:36

jeszzcze ją unieść moge to nie ejst tak źle. jak nie będę mógł to sie kochana zaczną spacerki ;p
*objął marie i uśmiehcnął sie do niej*

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:18:34

Nico to jest moj skarb, no w sumie przez to 18 lat jedyny, bo gabriella sie urodziła jakiś miesiąc temu dopiero.
*powiedziała*
ale Nico był kochane dziecko, nigdy nie budził się w nocy, nigdy nie robił nic nei tak, nigdy nie musiałam na neigo krzyczeć...

John McDiamond - 2007-12-06 20:19:04

nie budził ciebei tylko mnie.
a krzyczeć nie byłó trzeba. *poprawił żonę*

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:25:36

*uśmiechnęła się do niego*
Słodki od niemowlęcia
*pocałowała Nico w policzek*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 20:26:01

Marina też była grzeczna
*mruknęła*

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:26:40

*przynieśli jedzenie i pomagał je rozlokować*

John McDiamond - 2007-12-06 20:27:42

*zajał iaę pomaganiem Jackowi*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:28:08

ja nie byłem słodki.
*zarumienił sie lekko i schował za marie*
nie to co ona :P

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:30:05

dprawdy? *spytała nico ze smeichem, a potme spojrzała na kate*
mój syn miał neistety tylko trochę pecha w życiu.
no ale tak chyba jest u genialnych i kochanych dzieci

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:32:07

*pocałowała Nico i zmierzwiła mu włosy*
Jesteś słodki.

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:32:23

To smacznego
*powiedział jak im się udało*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 20:32:55

Pecha?
*poprawiła włosy*

John McDiamond - 2007-12-06 20:34:13

*no to jack i john sobie zaczęli konsumować rozmawiajac o czymś ok?*
smacznego, smacznego.

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:34:47

*nico spojrzał na mamę i przekazał jje coś : 'ani się waż o tym mówić' *

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:35:25

*załapała*
*zaczęła sie wymigiwac od odpowiezi*
no wie pani, albo katie albo kate albo wiesz... no ogólnie jak bywa, wiesz..

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:38:19

Mamo
*westchnęła*
No co? Parę dziewczyn go rzuciło, był nieszczęśliwy przez chwilę....no wiesz.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 20:39:07

Rozumiem
*pokiwała głowa i zjadła jedną ostrygę*
Takie nastoletnie problemy

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:39:27

To czym pan się zajmuje?
*spytał Johna, coś tam jedząc*

John McDiamond - 2007-12-06 20:42:52

i miało być na TY :P
taki trochę urzędas ze mnie bo jestem prawnikiem.
no ale, wiesz, co robić jak tylko w tym isę jest dobrym

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:43:16

tak. 'zwykłe' nastoletnie problemy zwykłego nastolatka.
*uśmeihcnęła isę*

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:44:42

Też takie mialam
*zaśmiała się*

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:45:01

Ciekawy to zawód?
*upił trochę herbaty*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:47:01

*pocałował ją w policzek z uśmiechem*
no może nie takie
*przesłał jej: "wiesz przecież o co chodziło" *

John McDiamond - 2007-12-06 20:47:53

taki sobie, no zależy czasem sprawa toczy się o morderstwo, czasem o to kto kota ukartupił i co z tego.
ogólnie to nawet miły, ale trochę dużo pracy papierkowej.
a ty czym się zajmujesz?

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 20:48:31

No tak...Ale Nicolas pewnie nie znikał z domu na tygodnie
*mruknęłą*

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:49:45

Ech
*wzruszyła ramionami*
Dobre te krewetki

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:49:48

na tygodnie nie, ale na noce.
*poqiedziała*
znalazł sobie rpzyjaciół.
na szczęście teraz to dobre chłopaki.
znam ich i bardzo lubię.

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:50:23

*pocałował marie w policzek*
oj, marie, marie, i tak cie kocham :P

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:50:57

Piszę książki podróżnicze i prowadzę różne programy
*uśmiechnął sięlekko na samą myśl*
bardzo przyjemny zawód.

John McDiamond - 2007-12-06 20:51:38

domyślam się ^^ *powiedział i zjadł coś tam *
no a tak, to gdzie byleś najdalej?

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:56:00

Najdalej....
*za,yślił się*
Grenlandia. Byłem tam przez miesiąc, jak Kate byla w ciązy. Pasjonujący dzień polarny...

Marina McDiamond - 2007-12-06 20:56:37

*zaśmiala się i  z niepokojem spojrzała na Kate*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 20:57:01

Rozumiem
*mruknęła. Jako.ś nie mogła się do nich przekonać*

John McDiamond - 2007-12-06 20:57:19

pewnie tak.
Grenlandia... ciekawe.
*przyznał. nie chciał dodawać że 'on by wolał być z żoną jak ta w ciaży była - no dobra był z żoną'*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 20:58:09

*"dobra, dobra, będę sie zachowywał" - przekazał marie*

Mei McDiamond - 2007-12-06 20:58:45

no co? miłe chłopaki.
*nie bardzo kojarzyła czy to rozumiem było do neij cyz do marie po części*

Jack Lawrence - 2007-12-06 20:59:41

Kate też była
*powiedział, jakby odczytal jego spojrzenie*

Marina McDiamond - 2007-12-06 21:00:06

*znowu się do niego uśmiechnęła i westchnęła*

John McDiamond - 2007-12-06 21:01:03

przepraszam... *uśmeihcnął isę rpzepraszajaco*
ja nie o tym... tak sobie tylko...
no, i sie zaplątałem ^^"

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-06 21:01:47

To milo,że ma znajomych
*powiedziala chłodno*

Nicolas McDiamond - 2007-12-06 21:01:52

*pogłaskał ja po ramieniu jakby mówiąc by wyluzowała troszkę*

Mei McDiamond - 2007-12-06 21:03:09

no jej a było tak miło ><"
*westchnęła jak znudzone dziecko*
no dobra, w czym rpoblem w znajomych nico czy w nico i marie?
*spytała*

Jack Lawrence - 2007-12-07 19:09:04

*uśmiechnął się lekko*
Nic się nie stało
*spojrzał uwaznie na yłą żonę, zastanawiając się co odp*

Marina McDiamond - 2007-12-07 19:09:47

*też spojrzała na mamę*
(ocho!)

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:10:42

W Marie i Nico
*odpowiedziała chłodno*
Zmarnowali sobie życie

Mei McDiamond - 2007-12-07 19:16:47

*no to teraz isę wkurzyła*
dobra, pozwolę sobie na inną taktykę.
*odwróciła sie do johna i jacka*
nie żebym coś do Jacka miała bo jest sympatyczny i w ogóle *odwróciła się do Kate* ale do ciebie bądź pani jak woli to... *wrzała ze złości*
oni sę KOCHAJĄ! ja i mój mąż tez isę wczesnie podbraliśy bo nico był w drodze no ale to nam nie rpzeszkadzało w byciu szczęsliwymi i kochamy nico i kochamy gabriell i wyszło nam. nico i marie tez isę kochają, jak my niegdyś!
to że tobie/pani nie wyszło w małżeństwie nie znaczy ze i oni zmarnowali siobie życia!

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 19:17:38

*patrzył na mamy swoją i marie*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:21:20

A zagwarantuje mi pani, że za 5 lat też się będą kochać?
*spytała, mrużąc oczy*

Mei McDiamond - 2007-12-07 19:23:07

choćby własym życiem *powiedziała*
poza tym miałam spotkanie z kimś kto zna przyszłośc, a niech mi pani wierzy są takie osoby.
*dodała*
do tego, kiedy dwoje ludzi łączy prawdziwa miłość, taka szczera, to ona nie mija.
ani po 5, ani 10, ani po 50 latach.

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:25:01

A ich nie łączy
*naburmuszyła się*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 19:29:33

*dbra, teraz nico nie wytrzymał*
a skąd pani wie co nas łączy?
my isę kochamy. kochamy naprawdę.
*powiedział*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:30:43

On też tak mówił
*mruknęła oskarżycielsko w stronę Jacka*

Jack Lawrence - 2007-12-07 19:31:30

Ale to nie my, tak?
*mruknęł, przewracając oczami*

Marina McDiamond - 2007-12-07 19:34:38

*było jej wstyd za nich*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 19:37:02

*objął marie ramieniem*
każdy związek jest inny, a ja ją kochałem, kocham i będę kochać.
tak samo nasza córkę.

Mei McDiamond - 2007-12-07 19:37:20

córkę? ^^ *zachwyciła się*

John McDiamond - 2007-12-07 19:38:16

*westchnął i spojrzał na żonę. potem na jacka i nei wiedział czy ma cos mówić czy nie*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:44:12

Córkę?
*zdziwiła się*
O...

Jack Lawrence - 2007-12-07 19:45:29

*usmiechnął się*
To cudownie. Będziemy dziadkami!

Marina McDiamond - 2007-12-07 19:45:53

*uśmiechnęła się lekko*
Będzie śliczna!

John McDiamond - 2007-12-07 19:50:12

"coś mi mówi że marie nie obwieściła tego tobie a ty jej, co?" - pomyślał
będzie śliczna, jak jej mama. *zawtórował marie*
i jak jej tato.
marie od jak dawna wiesz że to dziewcyznka?

Marina McDiamond - 2007-12-07 19:53:41

Od przed chwili
*zaśmiała się*
Ale cudownie

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 19:54:34

Tak, skaczmy z radości....
*przewrócila oczami*

John McDiamond - 2007-12-07 19:57:01

cóż, bycie dziadkami to nie taka zła zprawa.
poza tym oni sa po ślubie i spodziewaja sie dziecka.
kate, ciebie to nie cieszymam rozumieć?

Mei McDiamond - 2007-12-07 19:58:59

*wrzała ze złosci na kate ale się nie odezwała do neij tylko poszła do amrie i ja przytuliła tak po niedźwiedziemu ;p*
kochana jesteś marie.
i ja ze szczęsica skaczę

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 19:59:37

*uśmiehcnął ise do mamy i marie*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 20:03:45

Jestem za młoda na bycie babcią
*fuknęła*
To niedorzeczność! Oni mają po 18 lat!

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:05:35

niedorzeczność *prychnął*
tak jakbyśmy tylko my się spodziewali dziecka w wieku 18 lat.
w odległości 2 kilometrów są przynajmniej dwie pary, które się dzieci spodziewają ale o tym nie wiedzą.
*powiedział tchnięty trochę impulsem*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 20:17:21

Słucham?
*spojrzała na niego dziwnie i zrużyla oczy*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:17:36

Uspokój się
*spojrzal na nią karcąco*

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:17:51

Nico
*pogłaskała go po ramieniu, żeby uspokoić*

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:17:52

a ja będę babacią odlotową ^^" *chiała zmeinić temat*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:19:14

*spuścił wzrok i wbił sie w kanapę nic nei mówiąc*

John McDiamond - 2007-12-07 20:20:50

nico jest odpowiedzialny i zaopiekuje się zarówno amrie jak i dzieckiem.
poza tym skoro twierdzi pani że jest za młoda na babkę to nikt pani do tej roli nie zmusza.

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:21:45

może to dziwne, ale ciesze ise ze się odezwałeś :)
*objeła męża i pocałowała go w policzek*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 20:23:14

Prych
*prychnęła i się zasępiła*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:24:04

Nie przekładaj swojego życia na ich życie
*powiedział chłodno*

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:24:16

Rozchmurz się
*mruknęła do mamy*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:24:25

*westchnął zły, a potem skrzyżował ręce na piersi*

John McDiamond - 2007-12-07 20:26:00

*otoczył syna ramieniem patrząc na niego*
ty tez isę rozchmurz bo zaczynacie do siebie sie upodabniać (nico i kate)

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:27:20

nie stresujcie mi tylko marie, a czy sie gryźć bedziecie to mi ... *zaczęła*

John McDiamond - 2007-12-07 20:28:38

mei *ostrzegawczy ton*
mei nei kończ
*poprosił żonę*
a ty usmiech *do nico*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:29:03

*uśmeihcnął się troche jak jeniec na szubienicy*

Kate Shissu-Lawrence - 2007-12-07 20:32:51

Ja już pójdę
*wstała majestatycznie*
Żegnam.
*wyszła*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:33:38

*spojrzał za nią*
Wybaczcie jej zachowanie.
*spojrzał bezradny na swoje palce*

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:33:58

PA mamo
*krzyknęła za nią i trochę posmutniała*

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:34:10

żegnam *przedrzeźniała ją zła*
a ty nico uśmeihc  normalny! już szeregowy! to ejst rozkaz przełożonego!

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:34:38

do widzenia pani *fuknął*

John McDiamond - 2007-12-07 20:35:31

a ja przepraszma za to *wskazał głowa na nico*
oraz za to *zatkał usta mei*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:37:01

Nie dziwie im się
*uśmiechnął ssię lekko*
Zachowywala się okropnie.

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:37:18

Nicolas
*fuknęła*
To moja mama!

John McDiamond - 2007-12-07 20:37:52

nico moze ejszcz eoruzmiem ale mei by isę mogła oapnować
*troche mu sie głos trzasł bo mei sie wyrywała*

Nicolas McDiamond - 2007-12-07 20:40:44

wiem że to twoja mama!
ale dlaczego nei moze byc jak twój ojciec? *spytał wstajac i odchodzac od nich na kilka kroków*
wiem ze zachowuje isę jak dzieciak *dodał cicho i odwrócił sie do marie* ale boli mnie to że twoja mama mówi takie rzeczy.
przepraszm amrie, ale to trochę za dużo dla mnie... eh... musze odreagować.
niedługo wrócę... *spuścił gowe i wyszedł zarzucając na siebie kurtkę*

John McDiamond - 2007-12-07 20:44:49

"uuu..." pomyślał ale nic nie powiedział*

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:46:39

*wyrwała się mężowi*
nico! *chiała za nim lecieć ale się rozmyśliła*
*widac było że nie wie co sie dzieje. usiadła mezowi na kolanach i sie zmartwiła*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:47:18

Biedny chłopak
*mruknął przygnębiony*

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:47:33

*starala jakoś się trymać, ale chciało jej się płakać*

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:49:07

płacz marie, pobeczymy sobei razem... *powiedziała jakby trochę oskarżajac marie.*
ona taka zawsze była? *spytała jacka*

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:50:39

Nie zawsze
*mruknął*
Ale jakoś z czasem...Nie dobraliśmy się i tyle.

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:50:46

*zaczęła sobie płakać*

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:51:54

*zaczęła ryczeć jak bóbr wydajac przy tym neizidentyfikowane odgłosy *

John McDiamond - 2007-12-07 20:54:06

*objął żonę i zaczął ja głasnać po głowie*
ale się porobiło... mei, prosze przestań, bo ludzie nie mają ochoty tego słuchać.
*powiedział*
a ty, jack pociesz córkę bo tam trzeba mniej wprawy... ><" mei jest trudna

Mei McDiamond - 2007-12-07 20:54:44

*na dżwięk słowa trudna rozryczała się jeszcz ebardziej *

John McDiamond - 2007-12-07 20:55:30

*przytulił ją i pwoiedział uspokajająco*
no przepraszm, ale się uspokój, ok?

Jack Lawrence - 2007-12-07 20:57:36

*przytulił Marie wcześniej niż John powiedział i zaczał głaskać ją po głowie*

Marina McDiamond - 2007-12-07 20:58:01

*zaczęła pociągać nosem*
To nie jest miłe...
*też się rozryczała jeszcze bardziej*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:00:09

*przestała ryczec tak syzko jak zaczęła. otarła łzy, poprawiła włosy i spojrzała na meża*
iśc od neigo?
*spytała jakby siebie jakby innych*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:02:08

Nie wiem
*siąknęła*
chyba taak
*znowu zaczęła płakać*
(rozchwianie hormonalne :P )

Jack Lawrence - 2007-12-07 21:02:26

*przytulił ją trochę mocniej*
Lepiej ja pójdę
*powiedział*
Wytłumacze jaka jest moja żona...i tym podobne

John McDiamond - 2007-12-07 21:04:57

napewno? *spytał*

Jack Lawrence - 2007-12-07 21:08:06

No. W końcu to rodzina
*powiedzial milo*
Mąż mojej córki,

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:08:19

*popłakała się jeszcze bardziej ze wzruszenia*

John McDiamond - 2007-12-07 21:09:15

to ja przejmuję synową bo żona przestała się wzruszac i popłakiwać
*pogłaskał marie po głowie by przestała płakać*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:10:50

*przytuliła męża i marie*

Jack Lawrence - 2007-12-07 21:13:18

*Wstał i podszedł do barku i kupił butelkę wody. Potem wyszedł*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:13:46

*próbowała się uspokoić*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:15:11

*mei puściła ich z 'niedźwiedzia' i objeła tylko marie*
juz przestań bo dziecku sie bedzie odbijać.
*powiedziała mało sie znajac na ciązy mimo wsystko i licżac na to ze amrie zna sie na tym jeszcz emniej*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:17:25

Nie będzie
*powiedziala*
Ale może się jej udzielić nastrój
*zaczęła ocierać łzy husteczką*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:18:26

no i się wydało T_T *załamała się* no cóż, chciałam jakiś sensowy argument dac ale nie wyszło

John McDiamond - 2007-12-07 21:19:29

*usiadł obok nich nieco dalej i patrzył na nie nie przeskzadzjac jakby co*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:21:25

Dużo o tym czytam
*uśmiechnęła się lekko*
To ciekawe wiedzieć co się dzieje z dzieciątkiem

John McDiamond - 2007-12-07 21:23:40

*spojtzał na zgaszoną żonę i zaśmiał się*
Mei do dzis twierdiz ze z dziećmi się łączy psychicznie, rozumie co do neij mówią i ksiazki jej nie potrzbne.
z reszta mei i ksiażki o macierzyństwie? oj.. ja chodziłem do szkoły rodzenia nie ona ^^"

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:34:20

Naprawdę?
*zaśmiała się*
A był pan przy porodzie (czy byłeś, ja już nie wiem jak pisać ^.^)

John McDiamond - 2007-12-07 21:36:05

(do neigo pan do neij mei :P)
byłem przy nico, przy gabrielle mei stwierdziła że przejdzie przez to sama a potme słyszałem z sali: 'john! codź tu! jhn! rusz ty się!'
*wspominał z uśmiechem*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:37:07

wcale nie ><"
*próbowała isę obronić*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:41:07

I przyszedl pan?
*spytała z ciekawością*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:43:00

nie wpuscili go T_T

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:45:10

Szkoda
*uśmiechnęła się*
Ale cały czas był pan na poczekalni?

John McDiamond - 2007-12-07 21:49:15

tak, a dokładniej to biłem sie z piekęgniarkami by mnie wpuściły.
ale nie chcały.
a mei się darła: 'john, idioto! chodźże tu dalej bo mnie rozrywa!'
ja myślę sobie 'no umiera mi jak nic beze mnie'
a lekarz wtedy do mnie 'moze pan wejsć obejrzec dziecko' ^^"
mei dramatyzuje

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:50:20

Ooo
*wzruszyła się*
Jej...jak miło!

John McDiamond - 2007-12-07 21:51:05

było ale mei mi nie mogła wybaczyc ze mnei nie wpuszczono

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:51:45

*objeła meża i pcoałowała*
no dobra, ale i tak go kocham ^^

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:53:07

A Nico będzie chcial być przy porodzie?
*zadała dziwne pytanie*

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:54:06

znajac mojego syna... *udała ze myśli* tak przez duże T-A-K.
nico by cie nie zostawił przy porodzie jesli tego bedziesz chciała.
*powiedziała*

Marina McDiamond - 2007-12-07 21:56:05

To dobrze
*uśmiechnęła sie*
Bo się boję. Trochę.

Mei McDiamond - 2007-12-07 21:58:14

nie amsz czego.
*pocieszyła ją*
dziecko to radosć a poród to też miłe przęzycie.
ja bym mogła rodzic co tydzień, ale potem dojśc do forym po porodzie to jest trudno.
ja nie mowię o tym ze ocś nie tego cyz coś , ojej... ^^" ja o tym że mnie sie jeść ciągle chce

John McDiamond - 2007-12-07 21:59:22

to ty po urodzeniu nico jeszcz enie doszłas do formy? *spytał pół żartem pół serio*

Marina McDiamond - 2007-12-07 22:01:16

*spojrzała na Mei*
Jej...ale już się nie moge doczekać jak ją zobaczę. Taką malutką
*zachwyt*

Mei McDiamond - 2007-12-07 22:03:27

*zachwyt, big, big, zachwyt*
taka mała dzidzia jest piękna^^
a wyobraź sobei ajki nicolas był uroczy! ^^
a gabi jaka jest urocza ^^
*nagle wyglądała jakby cos sobei rpzypomniała*
a o imieniu myśleliście, bądź myslałaś?

Marina McDiamond - 2007-12-07 22:05:47

Dziewczynka to Rachel a dla chłopca to chciałam Kamenashi (^.^)
*uśmiechnęła się*
Ale nie wiem co Nico na tą Rachel.

Mei McDiamond - 2007-12-07 22:08:10

kamenashi *pomyślała i ja oświeciło i męża walneła w ramię* jak dziadek ciotki Klementyny! ^^
*spojrzała na marie* a rachel to śliczne imię :]

Marina McDiamond - 2007-12-07 22:17:21

Dziadek...ciotki....Klementyny?
*spytała zbita z tropu*

John McDiamond - 2007-12-07 22:19:42

ciotka klementyna to ta niska kobieta z 3 parami bliźniąt. jest kuzynką stryjeczną mei. a jej dziadek miał na imię Kamenashi.
*wyjaśnił powoli*

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:02:05

Aha
*zaczęła się śmiać*
Rozumiem ^.^

John McDiamond - 2007-12-08 18:14:59

tak, nasza rodzina jest bardzo duża, a ty i tak poznałas tylko jej część.
*uśmeihcnął się*

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:19:54

A kogo nie poznalam
*spytała zainteresowana*

John McDiamond - 2007-12-08 18:21:31

hmmm...
*zamyślił isę*
olgierda, tiffany, helmy i jej meża deofryda, kim, lina,poulinnee, tegomi i jej braci tetsuyi i urii, ...

Mei McDiamond - 2007-12-08 18:23:35

mojej siostrzenicy felicii, ciotki stryjechnej helmy - polii, erica - brata Yvonne, Gilberta, Gerty i Wery.
i kilku innych ^^

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:29:58

ojoj
*dostała zawrotów główki*

Mei McDiamond - 2007-12-08 18:31:19

troche ich jest. bo my trzymamy kontakt z najdalszymi krewnymi to nei ejst tak jak w zwykłej rodzinie: mam, tata, dziadkowie, ciocia, wujek, kuzyn kuzynka, dziecko.
ojoj... ich jest tyle *pokazała tak duuużo*
i wszyscy zjeżdżaja sie na święta ^^

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:41:24

Jak fajnie
*klasnęła w dłonie*
To cudownie!

John McDiamond - 2007-12-08 18:43:11

a ty i twój ojciec chcecie tez przyjechać?
*zaproponował*
mama też jak zechce

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:44:54

Mama pewnie nie
*posmutniała*
Ale ja z wielką chęcią. Tata pewnie też. Polubił was.

John McDiamond - 2007-12-08 18:51:27

my go też *objął mei ramieniem*
miło bedzie jak pozna go reszta rodziny.
poza tym, twój tata ma duży plus za to że polubił naszego syna

Marina McDiamond - 2007-12-08 18:55:00

Bałam się, ze nie polubi
*zaśmiala sie*
Ale było trochę strachi i chwila chłodu a teraz....prawie idealnie jest!

Mei McDiamond - 2007-12-08 19:00:11

no, i ot się liczy.
twój ojciec to serio miły facet, ael taki.. wiesz.. gustowny *tak sie udała ze krawat wiąże i marynarke poprawia*

Marina McDiamond - 2007-12-08 19:33:51

Tak
*zaśmiała sie*
Nikt nie wierzy, ze jest podróżnikiem

Mei McDiamond - 2007-12-08 19:34:51

ja się nie dziwie *powiedziała z uśmiechem*

Marina McDiamond - 2007-12-08 19:37:46

Zwiedził chyba cały świat
*zaśmiala się*
To nieziemskie.

John McDiamond - 2007-12-08 19:42:16

*skinął głową*
racja. był w wielu miejscach.
i sprawia mu to radość.

Marina McDiamond - 2007-12-08 19:43:27

Wielką
*pokiwała głową*
Najbardziej lubi uczyć się nowych języków.

John McDiamond - 2007-12-08 19:51:21

*uśmiechnął isę do marie*
no wiesz, marie, a tak nico ojcem straszyłaś w jego rpzekonaniu.
on jak mi opowiadał co to twój ojciec mu nie zrobi to aż się bałem.

Marina McDiamond - 2007-12-08 19:56:24

No bo ja też się bałam
*powiedziala szczerze*
Jak z nim rozmawiałam to był wściekły!!

Mei McDiamond - 2007-12-08 19:57:58

oh! żeby stresować ciebei?!
*prychneła*
no nie, ktoby pomyślał.... ><"
n oale się ułożyło ^^
czym nico go dos iebei przekonał?

Marina McDiamond - 2007-12-08 19:59:06

Samym sobą
*zaśmiala się*
Ojciec byl pod wrażeniem

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:01:14

nico jest uroczy ^^
ale chyba nie o to tu chodziło :P

John McDiamond - 2007-12-08 20:01:52

no właśnie, mówił cś dokłDNIEJ?

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:04:26

Dokładniej
*zaśmiala się*
Mowił, ze jest nie-nieodpowiedzialny^^ I go przekonał

John McDiamond - 2007-12-08 20:05:50

no to dobrze, bo nico jest odpowiedzialny.
od czasu jak skończył 8 lat.

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:10:50

Tak szybko?
*wytrzeszczyła oczy*

John McDiamond - 2007-12-08 20:12:38

zawsze ktoś musiał się opiekować młodszym kuzynostwem. przejmował na siebie obowiazki opiekuna.
był odpowiedzialny juz wtedy.

John McDiamond - 2007-12-08 20:13:39

zawsze ktoś musiał się opiekować młodszym kuzynostwem. przejmował na siebie obowiazki opiekuna.
był odpowiedzialny juz wtedy.

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:14:38

Cały Nico
*uśmiechnęła się*

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:17:01

mój synek zawsze taki był.
i teraz tez jest ^^

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:18:03

Tak
*zaśmiala się*
Lata mi po lody pistacjowe kiedy tylko chcę!!

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:19:35

a John biegał do śródmiasta po ogórki firmy którą sprzedawał tylko taki jeden market.
wdał isę nico w tatę *objeła johna mocno*

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:22:00

Tak
*uśmiechnęła się*
To bardzo dobrze. Nico jest Idealny.

John McDiamond - 2007-12-08 20:22:55

*pocałował żonę a potme spojrzał na marie*
nico sądzi tak samo o tobie, marie

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:24:54

To sie dobraliśmy
*rozmarzyła się*
A to wszystko dzięki Ericowi!

John McDiamond - 2007-12-08 20:25:58

eric ma to chyba po Umi.
oboje tak sie zachowują.
Mei miała przerabane z Umi w podstawówce. co chwila były testy kandydatów na chłopaka, nie? *spojrzał na mei*

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:27:23

no tak :P

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:30:53

Skąd ja to znam?!
*spytała, śmiejąc się*

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:31:58

z doswiadczenia zyciowego, kotku? *uśmeihcnęła się*
tylkże tu to nie za otbą chodzili :P

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:33:33

^^
*zaśmiala się*
Jej, mama Erica musi być cudowna jak Eric

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:35:15

jest ^^
tylko trochę znije ciapa i ciamajda.
eric sie do neij nei przyznaje jak nie musi :P

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:39:46

Oj, czemu?
*zmartwiła się*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 20:40:04

*wrócił z ojcem marie do holu*

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:43:41

zademonstruję *wstała i piszcząc w neibogłosy rzucił aisę nico na szyję, wyściskała go, ucałowała, rozczochrała go i jeszcze ra zprzytuliła . potem zrobiła ot samo z ojcem marie^^" i z marie i ze sowoim mężem. potme usiadła na miejsce*
ot dlaczego eric sie do neij nie rpzyznaje częsciej niż musi

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:44:26

Nicolas
*zaśmiała sie*

Jack Lawrence - 2007-12-08 20:46:33

*zaczął też się śmiać*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 20:48:31

*nico był w szoku O.o*
o co chodzi?... *uśmeihcnął isę wychodzac z zaskoczenia*

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:49:33

*To teraz Marie się na niego rzuciła całym swoim ciężarem*
Tęskniłam! Już lepiej?

Jack Lawrence - 2007-12-08 20:49:40

*usiadł sobie*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 20:51:01

*marie go neico przewazyła i się obalił a ona na niego. zaśmiał się*
tak lepiej. a nawet bardzo miło :P
*uśmiehcnął sie patrzą cna nią*

Mei McDiamond - 2007-12-08 20:51:10

oj ^^ uroczo ^^

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:54:27

*pocałowała go*
Kocham cię

Jack Lawrence - 2007-12-08 20:54:40

(uwaga, uwaga!!)
*Wzruszył się troch e*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 20:55:52

a ja ciebie *odwzajemnił pocałynek i no wstali jakoś :P. poszli do sofy i usiadli sobie*

John McDiamond - 2007-12-08 20:56:24

*spojrzał na nich*
czyli jakby to... hmmm... problem zażegnany?

Jack Lawrence - 2007-12-08 20:58:57

A był jakiś problem?
*spytał, śmiejąc się*

Marina McDiamond - 2007-12-08 20:59:05

*Wtuliła sięw niego*

John McDiamond - 2007-12-08 20:59:28

no właśnie pytam o to *uśmeihcnął się*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 20:59:43

*objął marie*

Mei McDiamond - 2007-12-08 21:00:26

no bo my tu neiuświadomieni co było tam na dole :P

Jack Lawrence - 2007-12-08 21:06:21

A co miało buć?
*spytał, patrząc na Nico*

Marina McDiamond - 2007-12-08 21:06:38

Nie jesteś już zły?
*podłaskała go po głowie*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 21:07:58

no nie, ja po prostu musiałem odreagować.
trochę sam posiedzieć czy coś.
*powiedział*

Mei McDiamond - 2007-12-08 21:08:37

no t sprawa wyjasniona
*uśmeihcnęła sie i spokjrzała na zegarek*
dobrze, no to my już przeprosimy znacyz pójdziemy spać ^^
*wzięła męża za rekę*
no to dobranoc :)
*poslzi sobie*

Jack Lawrence - 2007-12-08 21:10:13

Ja też już idę
*ucałował marie i poszedł*
Dobranoc

Marina McDiamond - 2007-12-08 21:11:04

To idziemy?
*spytała Nico*

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 21:13:34

skoro i tak już nikt tu nie został.
*wstał i podał je  rękę*
możemy iść.

Marina McDiamond - 2007-12-08 21:16:02

To chodź
*podniosła się z nim*
Do domu ^^

Nicolas McDiamond - 2007-12-08 21:17:07

*poszli*

Aoi Saint-Clair - 2009-01-01 22:00:30

Parę miesięcy później...
Niewysoka osóbka usiadła ciężko na jednym z foteli i zamówiła zieloną herbatę. Ubranie skutecznie maskowało jej stan, poza tym był to dopiero trzeci miesiąc, wiec brzuszek nie był bardzo widoczny. Ale fakt, że był sprawił, że owa osóbka miała ostanio duużo problemów na głowie i musiała wrócić do miasta, którego spodziwała się już nie zobaczyć.
Aoi westchnęła ciężko i przymknęła oczy. Powroty pomagają wspomnienią, a te, niczym lawina, dopadły ją w tym momencie ze zdwojoną siłą.

Wszystko zaczęło się od tej głupiej kostki. Po tym, jak już się wyleczyła, w ramach podziękowania zrobiła coś dobrego i zaprosiła Simo na kolację. Do tego odrobina, odrobina!, szampana i klops. Poniosło ją i to bardzo. Za bardzo, czego efektem jest dzidzius. No ale po kolei.
Potem zachowała się dość dziwnie i wyprowadziła się. Po prostu uciekła od bogu ducha winnego Simo. Nie, nie dlatego, że go nie lubiła, wręcz przeciwnie, lubiła go i to bardzo. Może nie tylko lubiła, ale wolała nie uświadamiać sobie tego. Wybrała bezpieczną ucieczkę, bo bała się, że on ją oleje, albo co gorsza - wyśmieje. Spakowała się wiec szybciutko i przeniosła do innej akademii pod pretekstem treningów tańca.

Przez pierwsze tygodnie wszystko było ładnie-pięknie - nie licząc tego, że czasem tęsknila za panem S i miała ochotę do niego zadzwoniń - aż do pamiętnego konkursu tanecznego, podczas którego zemdlała. Wizyta w szpitalu potwierdziła jej najgorsze obawy - była w ciąży. Tak, cudownie...
Decyzję podjęła w ciągu kilku dni. Postanowiła, że zamieszka z bratem, ale wypadało poinformować przyszłego ojca o całej sprawie. Więc spakowała walizkę i wróciła tutaj na kilka dni, wogóle nie myśląc o świętach, by spotkać się z Simo i pogadać. Niczego od niego nie oczekiwała, po prostu chciała, żeby wiedzial. A jakieś głupie nadzieje w stylu "moze dzięki temu będziemy razem" schowała głęboko do kieszeni. Wątpiła w to, że Simo darzył ją jakimkolwiek uczuciem. Och i to nie dlatego, że jej nie szukał - nie dała mu wogóle takiej możliwości, nawet nie miał jej telefonu. Ot tak, po prostu wątpiła.

-Herbata, proszę pani - głos kelnera wyrwał ją z rozmyślań. Uśmiechnęła się lekko i wyprostowała na krześle. Za jakiś czas przyjdzie pan Simo, trzeba się przygotować na jego wizytę.

Sean Patric Simons - 2009-04-08 20:17:04

A i Simo przypadkiem w hotelu był przelotem matkę odwiedzając, co szczerze mówiąc dla niego było gorsze niźli przeżywanie w rzeczywistości najgorszego z koszmarów. Kobieta nadal pije, jest okropna, a Simo jak ten ostatni osioł nadal przynosi jej kasę zarobioną podczas dorywczych prac jakich się ostatnio podejmuje. Poza tym jakoś tak dziwnie się czuł po tym, że całej tej sprawy przed wyjazdem Aoi prawie nie pamiętał. jak wiadomo miał słabą głowę, a do tego kiedyś był uzależniony od alkoholu i papierosów więc... No, a tu kurka szampan. Poza tym wiedział tylko że w pewnym sensie przenośnym tudzież dosłownym skopano go po tyłku.

Nagle przeciągnął się. Miał na sobie czarne spodnie z rozdarciami na udach, przez które widać było jego bladą skórę. Granatowa bluzka z nadrukiem uniosła się nieco odsłaniając mu brzuch, gdy się przeciągał. Ziewnął i przechylił nieco głowę. Dzięki temu dostrzegł kątem oka znajomą osobę. Co tu robiła? kto wie?
- Aoi-chan? - zatrzymał się i spojrzał w jej stronę z promiennym uśmiechem, takim jak zazwyczaj.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-08 20:36:21

Dla Aoi na chwilę zatrzymał się czas. Simo. No cóż, bez wątpienia nie była gotowa na spotkanie z nim teraz, tak nagle...
Poprawiła sukienkę, by chociaż trochę zasłoniła wystajacy już brzuszek. Ta sukienka była złym pomysłem, trochę zbyt obcisła. Ale lubiła ją. Była zielona, podkreślala jej oczy. Do tego delikatne rękawiczki, koronkowe, od brata. I czwarty miesiąc ciąży.
Przysunęła się lekko do stolika. Nie, nie.... to nie był dobry pomysł, ten szampan. Obydwoje się lekko wstawili, on to już szczególnie, a ona to wykorzystała. Jak ostatnia desperatka. Czemu...? Trudne pytanie. Bo chciała. Bo...Nie. Lepiej o tym nie myśleć.

-Witaj Simo - powiedziała cicho, uśmiechając się lekko. Może niezauważy., Pewnie nie. Pomyśli, że przytyła....czy coś

Sean Patric Simons - 2009-04-08 20:40:28

Simo podbiegł do niej jak zawsze uśmiechnięty, poza tym cieszył się, że znów mógł ją zobaczyć. To, że Aoi dla Simo była w najgorszym wypadku wspaniałym materiałem na przyjaciółkę dało się wyczuć po jego zachowaniu jeśli ktoś chciał to zauważyć. Najchętniej [tak jak z resztą każdemu kogo dawno nie widział, a zachowanie to po Ericu przejął] rzuciłby się na nią i ją przytulił, ale ona najwyraźniej nie chciała wstać - wróciłaś? - spytał z nadzieją w głosie. oczy mu lśniły, a czarna ramówka z kredki dodatkowo to jakoś podkreślała. Odsunął z czoła włosy i spojrzał na nią. Po jednym rzucie oka czuł, że coś się w nie zmieniło - ładnie wyglądasz - ale nie wiedział co.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-08 20:54:34

-Nie...Tylko na kilka dni - powiedziała, wskazując mu wolne miejsce, żeby usiadł. A co jej tam. Ważne, że nie zauważył, a porozmawiać muszą. Wybada teren, zobaczy co i jak i przygotuje się na kolejną rozmowę. Powie mu i wróci do Belgii. Tak będzie najlepiej - Zostawiłam tutaj parę rzeczy. Trzeba sobie uprządkować pewne sprawy...
Komplement sprawił jej niewypowiedzianą radość. Na chwile się uśmiechnęła, tak szeroko i radośnie. Ale po chwili spoważniała.
-Hmm....wydaje ci się. To ta sukienka - powiedziała, próbując ją wyrównać. Ale przestała - żeby brzucha wichać nie było.

Sean Patric Simons - 2009-04-08 20:59:45

Simo usiadł na przeciw niej i oparł ręce na stole podpierając na nich głowę i nadal się jej bacznie przypatrując - coś się w tobie zmieniło... wiesz? - spytał przechylając lekko głowę, co sprawiało, że zaczął przypominać nieco dziecko. Co prawda nie było to coś specjalnie rzucającego się w oczy [brzuszek Aoi], zwłaszcza, że zawzięcie to maskowała, jednak jak to się mówi 'im więcej starań przykłada się do ukrycia czegoś tym większa szansa, ze ktoś się zczai że coś ukrywamy'

Aoi Saint-Clair - 2009-04-08 21:08:31

-Obcięłam włosy - powiedziała. No cóż. Przycięła. Końcówki. Może to kupi.
Upiła trochę herbaty, przypatrując mu się. Chciała mu zadać tysiące pytań - ale nie wiedzała jak zacząć. Może prosto i typowo. Żeby tylko dwrócić uwagę.
To głupie, ale panicznie bała się tego, że coś zauważy. I to ją mogło zgubić...
-To...Co u Ciebie? - spytała w końcu, po chwili krępującej ciszy.

Sean Patric Simons - 2009-04-08 21:14:05

Simo zamrugał i przestał ją tak uparcie lustrować. Oparł się o fotel i wzruszył ramionami - jakoś leci, ale bez ciebie jakoś nudno się zrobiło, poza tym nie było kogo obserwować na tej śmiesznej sali do baletu - stwierdził i uśmiechnął się miło - nie wiem... a co u ciebie? masz chłopaka? gdzie mieszkasz? jak w szkole? jak taniec? opowiadaj! - nagle zasypał ją wodospadem pytań, które jakoś same tak sypały się z jego ust. co jak co, ale u Simo takie pytania były jak najbardziej normalne - Aoi-chan - dodał po chwili jakby chciał nakłonić ją tym zwrotem do mówienia.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-08 21:25:06

-Nikt oprócz mnie nie tańczy? - spytała, oddychając z ulgą, że przestał tak uważnie ją obserwować. Rozluźniła się nieco i wygodniej usiadła na krześle.
-A co do mnie...To mieszkałam w Paryżu. Ta szkoła tańca o której wpominałam. Ale teraz przeprowadzam się do Belgii. Do brata. Rzuciłam szkołę - dodala. Przy pytaniu o chłopaka przez chwile na jej twarzy było widać wielkie zakłopotanie... - Nie. Czemu pytasz? - przygryzła wargi - A co do tańca... No cóż, nie wyszło mi na konkursie. Dopiero 3 miejsce - dla niej to była porażka. No i to dziecko... - To... Jak tobie mija życie? Zmieniło się coś? - nie miała serca spytać wprost o sprawy uczuciowe. Gdyby się okazało, że kogoś ma... Nie. Chyba by tego nie przezyła.

Sean Patric Simons - 2009-04-08 21:30:52

Simo jednak tak trochę jakby nie do końca garnął się do odpowiadania na jej pytania. Zdawało mu się, że naprawdę coś się w niej zmieniło. Poza tym wyczuł doskonale jej zdenerwowanie i jakieś takie ... sam nie wiedział co. Jego nadnaturalna zdolność dawała mu możliwość odczytywania czyichś uczuć i nastrojów, co ostatnimi czasy rozwinął - Rozwinąłem swoje umiejętności - rzucił tylko z uśmiechem i znów wrócił do swojego tematu - Czemu pytam o chłopaka? Hmm, pewnie dlatego, że... jakoś tak... - przełknął ślinę bo jakoś głupio mu było pytać o taką sprawę. A miał na myśli dokładnie to czego tak bała się Aoi. Wyczuł to w jej nastroju. .. nie wiedział czy to naprawdę ot co myślał, ale... to możliwe, bo kilka innych dziewcząt miało taką aurę...

Aoi Saint-Clair - 2009-04-08 21:40:01

-To dobrze, jestem z Ciebie dumna. Jak idzie nauczanie? - spytała, patrząc na niego uważnie. Sprawiało jej to nie małą przyjemność. Był bardzo przystojny. Niemal zapomniała, że az tak jej się podoba. No cóż. Niesamowicie jej się podoba.
-Nie. W Paryżu nie było czasu na jakiekolwiek relacje. Cały czas zajęcia, potem dorabiałam w kawiarnii. I chodzilam do teatru - powiedziała. Spojrzała na niego uważnie. Domyśla się? Nieee. To by było...nie, nie. To nie tak ma być. Popiła trochę herbaty. Trzeba się uspokoić, dzieci nie lubią nerwów

Sean Patric Simons - 2009-04-08 22:00:50

- Nauczanie? Nawet nieźle, moja klasa mnie lubi ale na początku wszystkie te dziewczyny nie brały mnie na poważnie - powiedział. Fakt, w klasie powietrza w szkole, gdzie pracuje [bo dojeżdża XD] ma w klasie same dziewczyny... - Ale, powiedz, czy ty jesteś w ... - chciał ją prosto z mostu zapytać, ale kurde czy on musi ją pytać o jej życie seksualne? Z resztą może ona nie chce mówić o ojcu dziecka, jeśli jest rzecz jasna w ciąży! Bo tego nie wiedział na pewno - ...w stanie mnie oświecić dlaczego rzuciłaś tą szkołę? - spytał w końcu zamiast tego o co chciał spytać, bo stwierdził, ze nie wypada - przecież byłaś taka dobra w tym co robisz - zauważył, bo serio tak właśnie myślał.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-09 10:14:35

-Tutaj w akademii są jeszcze jakieś zajecia, czy teraz to tylko zwykły budynek mieszkalny? - spytała, poprawiając włosy. Poprawiła też serwetkę przed sobą i spodeczek. To poprawianie ją uspokajało. Była już niemal pewna, że się nie domyślił, więc nie trzeba było się martwić. Jak na razie jest bezpieczna. Dzieciątko też.
Ciekawe czy będzie do niego podobne?
Tam myśl uderzyła w nią tak niespodziewanie i nagle, że aż zrobiło jej się gorąco i się zaczerwieniła. Jak do tej pory nie zastanawiała się nad tym. A teraz?
-Czemu odeszłam...? - próbowała zrzucić swoje zakłopotanie na to pytanie - Bo.... - i co by tu wymyśleć - złapałam kontuzję - można to tez tak nazwać - Na tym konkursie zemdlałam, zrobili mi badania, złapalam... - przecież nie powie o własnym dziecku "jakieś świństwo". Mimo wszystko zaczęły budzić się w niej uczucia macierzyńskie - znależli coś niepokojącego. Potem zaczęłam się gorzej czuć, więc postanowiłam, że zrezygnuję i pojadę do brata na kilka miesięcy - to zabrzmiało, jakby zachorowała na jakaś niemal nieuleczalną chorobę, a nie była w ciąży. Może i lepiej?
Cholera. Teraz ją natchnęło, że mogła stwierdzić " z powodów zdrowotnych" i nie rozwijać tego tematu. Glupia, głupia Aoi!

Sean Patric Simons - 2009-04-09 16:48:31

- Nie, tu w akademii nie ma lekcji, to zwykły budynek, w dodatku zawiewający pustkami, bo wszystkie małżeństwa niemal wyprowadziły się do swoich domów... - odpowiedział, a potem słuchał jej z uwagę, aż doszło do tej chwilowej przerwy po 'złapałam...', wtedy zmarszczył lekko brwi jakby naprawdę doszedł do wniosku, że ona coś ukrywa - Ale nie jest to nic złego, nie? - spytał dla pewności.
A co do tego czy dziecko byłoby do Simo podobne, to nagle przez jego głowę przemknęła myśl, że może po tamtej jednej nocy, której prawie nie pamiętał, został pewien ślad... ślad w postaci nowego życia... W sumie może to głupie, że o tym pomyślał... ale, Nico i Marie choćby mieli taką samą sytuację. W sensie: pierwszy raz i dziecko. Sean nagle potrząsnął głową choć nie zdawał sobie z tego sprawy.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-10 20:11:39

Jakby na to nie patrzeć to kilka par miało taką sytuację i w tej akademii było to dość częste!
-Nie, nie! Kilka miesięcy i będę zdrowa - zapewnila, machając lekko rękoma - To nic poważnego. Po prostu potrzebuje nieco odpoczynku i spokoju... - lekko się uśmiechnęła.
Tak. Spokoju. To po jaką cholerę przyjechała tutaj. Czy zawsze trzeba być fair? Jest prawie pewna, że był tak pijany, ze tego wieczoru nie pamięta. Więc może jeszcze nie uwierzyć i tylko się zirytuje. I jeszcze zaszkodzi małej bądź małemu....
-Nie przejmuj się, wszystko ze mną w porządku. - Nie użyła słowa :nie mart się:. Bo pewnie sięnie martwi.

Sean Patric Simons - 2009-04-10 20:19:30

Podrapał się po głowie i chwilę tak posiedział w milczeniu. Ale po chwili, nagle wstał i podszedł do niej. Chwycił ją za nadgarstek, bo trudno było nazwać to chwyceniem za rękę, i lekko ją pociągnął jak małe dziecko, które chce skłonić inną osobę do wstania - Chodź ze mną - powiedział - chcę ci coś pokazać - dodał pospiesznie i spojrzał na zegar wiszący na ścianie jakby na coś czekał od dłuższej chwili, a teraz nagle zaczęło mu brakować czasu. Spojrzał znów na Aoi. To dziwne, ale wzrok Simo czasem był porywający, tajemniczy, uwodzicielski a zarazem uroczy i niewinny, że aż niemożliwym wydawało się odczuwanie tylu sprzecznych emocji na raz. A Sean Patric już tak miał. tak naprawdę był jednym wielkim [tak, dobre, słowo, bo jak na swój wiek to był wyrośnięty XD] kłębkiem skrajnych emocji, które jednak nigdy nikomu nie wyrządziły krzywdy czy bólu. Chyba, że nieświadomie.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-10 20:59:39

O cholera. I co teraz?
Może tylko liczyć na to, że mimo wszystko nie zauważy. Brzuszek nie jest aż taki wielki, jeszcze go wciągnie, wyprostuje się, poprawi sukienkę...Niee!! Mimo wszystko bezpieczniej było za stolem.
-Gdzie mamy iść? - spytała. Wstała powoli, wciągając brzuch i poprawiając sukienkę, żeby nie było nic widać. Jakby co, to stwierdzi, że nieco przytyła. Tyle.
Swoją drogą nie potrafiłaby mu odmówić. Był zbyt uroczy w tym momencie, jednocześnie będąc tak stanowczym.
Baardzo jej się to podobało. I za to tak bardzo go nie lubiła, czując coś wiecej jednocześnie.

Sean Patric Simons - 2009-04-10 21:04:58

- Chcę ci coś pokazać - powtórzył i znów ją pociągnął, co prawda lekko bo lekko, ale zawsze - chodź szybciej - ponaglił ją i ciągnąc ją za sobą oddalili się parę metrów od stolika. Az nagle jakby sobie jeszcze o czymś przypomniał - masz kurtkę? - spytał nie do końca będąc pewnym by ona czasem w tym śniegu nie zamarznie. Sam kurtkę miał w szatni więc jak będą szli obok drzwi to ją weźmie i tyle, a ona? No w sumie mógł od razu zapytać. A trzeba liczyć się z tym że jest grudzień - bo idziemy nad morze - dodał jeszcze tylko i widać było, ze mu się spieszy bo co chwila zerkał na zegar.

Aoi Saint-Clair - 2009-04-10 21:52:41

Kurtka! Genialne! Zakryje ten brzuch...!
-Mam...już idę po nią - mruknęła, przechodząc do recepcji. Tam podali jej szeroki płaszcz, który idealnie ukrywał brzuszek.
-Ale co Cię tak natchnęło na plażę?! - oburzyła się, podchodzac do niego. Jednocześnie z serca spadł jej kamień, ze coś zauważył bądź się domyślił.
Uff!

Sean Patric Simons - 2009-04-10 21:57:16

- zobaczysz - powiedział. złapał ją znów za rękę, albo raczej za nadgarstek niemal że, i wyszli razem.

<z tematu oboje>

Aoi Saint-Clair - 2009-08-09 21:46:34

Miło było kilka dni temu na plaży, miło, ale Aoi nadal pozostawała twardogłowa. A co!
Byla przekonana, że ich stosunki pozostaną przyjacielskie, nic a nic więcej - niestety.
Jakby nie patrząc żadnej deklaracji nie dostała! Wciąż!
Mimo to umówiła się na dzisiejsze popołudnie z tym złym człowiekiem, a niech ma. Siedziała już w kawiarni hotelowej, pijąc herbatę.

Sean Patric Simons - 2009-08-09 21:57:41

Nie był pewny czy przyszedł na czas czy się spóźnił bo każdy zegarek chodzi inaczej. Rozejrzał się po patio szukając Aoi. Znów wyróżniał się na tle ludzi przechodzących i siedzących w tym pomieszczeniu. Miał na sobie różową bluzkę z rękawem do łokcia i wycięciem na ramionach, czarna spodnie ze srebrnymi zamkami na udach, na biodrach miał przewiązaną zielonkawą bluzę. włosy schowane miał pod czapką jakiejś drużyny baseballowej o której pewnie nigdy w życiu Sean nie słyszał. W końcu ją wypatrzył, a patrzył przez fioletowe okulary. Podbiegł do niej i stanął przy jej fotelu. nachylił się i spontanicznie pocałował ją ... w usta. Odsunął się od niej nieznacznie i uśmiechnął się.
- cześć.

GotLink.plżaluzje drewniane www.superkot.pl drewno kominkowe łódź