Jesteśmy!
*zaśmiała się, wchodząc na plażę*
Nie jest źle.

*zapiął kurtkę bo trochę zimno nad tym morzem było. i śnieg padał tak lekko*
K: ta... mogło byc gorzej
T: nie poznaję cię
K: nie moge jej raz racji przyznać? *zrobił minę ala 'a w ryj chcesz?' *
T: no dobra, dobra. *i poszedł za usagi która trochę go w tyle zostawiłA*

*Tańczyła sobie radośnie na plazy i w ogóle świetnie się bawila*
Jak fajnie
*radocha*

K: *objął się rękami* cudownie *żdziebko ironii*
T: *ząsmiał się* nie wywal sie usagi :)

Nawet jeśli to na piasek
*zaśmiala się*
I ciebie też wywalę.

ej no :P
*ząsmiał isę*

No co
*skrzyżowała ręce na piersiach*
Co będziemy robić.

K: jak dla mnie to mozecie się nawet tu położyc i przymarznąć
T: możemy pobiegać w kółko :P zanczy pogonić się po plaży :P

No to...
*przechylila głowę*
Berek
*lekko klepła go w ramię i zaczęła biec przed siebie*

*w pierwszej chwili zonk. potem zasmiał isę i ruszył za nią ze smeichem*

Goń mnie
*śmiała się jak małe dziecko. Wystawila mu język, a pote,m zaczęła biec jeszcze szybciej*

czekaj, no! *zasmiał się i biegł za nią na oślep*

Tylko się nie przewróć!
*krzyknęła, podskakując*
Nie chcialabym cię potem nieść do szpitala ^^

o to się nie martw *prawie ją złapał ale mu uciekła i zarył w piasek. wstał, otrzepał się i... leciał za nia dalej xD*

Mnie tak łatwo nie złapiesz!
*obkręciła się w kółko a potem biegła dalej*

*leciał na oślep z rękami wyciągniętymi do przodu*
wracaj tu! :P

A co?
*spytala, zatrzymując się*
Wymiękasz? :P

*tym razem ją złapał. znaczy na koana padł sie niaml nie wywalając i się oparł o nią i ją w talii objął i z uśmiechem wtracił*
mam cię... *wydyszał z debilnym uśmiechem* :P

Brawo
*zaśmiala się*
Czy życzy sobie pan jakąś specjalną nagrodę?

K: lodu na kolana T_T
T: buziaka :P

*Czule go pocałowała*
A po co lód na kolana?
*spytała, glaszcząc go po głowie*

T: *wzruszył rmaionami*
K: ot tak. a czemu nie? T_T

No własnie nie wiem
*pokręcila głową*
Psujesz nastrój....

K: przepraszam... *powiedział i podpierajac isę o usagi wstał*
,T: *objął usagi*
K: to teraz co ? wracamy do akademika?

Chcesz już wracać?
*spojrzała na Terukiego*
Jak wolisz....w końcu trza się przygotować,,,do...
*zaczęła sstrykać palcami, bo zapomniała do czego mają sie przygotować*

K: niech zdadnę... *wywrócił oczy*
T; a nath i ayu czegos nie planują?

Właśnie!
*oświecilo ją*
ślub Ayu i Natha w Niedzielę!
*zamyślila się*
Jej. Wszyscy się żenią i wychodza za mąż.

K: ty też chcesz? *spojrzał na nią odchodzac na dwa kroki* z nim?
T: tak defacto to wychodząc za mnie miałabyś na karku tez keia... *spuścił wzrok*
K: ej, no... *chciał jakoś pocieszyć terukiego* usagi, weź ty mu coś powiedz b się załamał

*Obróciła się i szła tyłem, patrząc uważnie na Terukiego*
Wiem, że był miala Keia. To oczywiste
*zaśmiala się*
Poza tym na horyznoncie nie widzę nikogo innego, kogo kocham? Głupie pytania
*powiedziała śmiejąc się dalej. Potem straciła równowagą i się wywalila ^.^*

T: *podszedł do neij i ukucnął przy niej* serio? *uśmiehcnął się*
K: nic ci nei jest króliku? *spytał niby obojętnie*

No a nie?
*uśmiechnęła się*
Nic mi nie jest Kei. Piasek jest całkiem miękki ^^:
*przemilczała tego królika*

*teruki dał je buziaka i pomógł wstać*
to co? idziemy do tego akademika czy co robimy? ^^"

Możemy powoli iść do akademika
*powiedziała, zastanawiając się czemu Kei jest taki miły*
Tak właściwie to będziesz miał wolny pokój....

tez prawda :P *powiedział*

A ja mam dość Cody...
*powiedziala niby obojętnie*

T: no to moze *dukał jak to teruki*
K; to moze sie do nas wprowadzisz? będzie nam weselej. *powiedział przerywajac nudzace dukanie terukiego*
T: właśnie :)

*aż się zaksztusiła reakcją Keiego*
Ja się zgadzam
*spojrzała na nich uważnie*
Kei...ale czy ty się aby dobrze czujesz?

K: szczerze to wątpię. *powiedział* ale jakoś sie z tym dobrze czuje.
T: kei jest chory
K: boże, raz na ruski rok jestem miły. MIŁY. czy to takie dziwne?
T: aha... *przytaknął*

Kiedyś byłeś bardzo miły...
*powiedziała lekko się uśmiechając*
Teraz też możesz być.

K: wątpię *skwitował i udał obrażonego*
T: kto go zrozumie? nawet ja go nie rozumeim...

Tamie życie
*podbiegła do niego i zmierzwiła mu włosy*
Ale to chyba dobrze. Idziemy do akademika? Zimno tu!

*skinęli głową i poslzi do akademika wszyscy *

*wyszli na plażę*

Lubię chodzić po plaży
*powiedziala*
Możemy popływac. Dzisiaj ciepło!

T; a jak sie przezienisz, alb cię grypa dopadnie?
K; to będziemy, kotku latali do apteki ><"

I będę rozpieszczana
*zaśmiała się*
Chciałabym popływać.

K: to napuścimy ci wody do wanny i będzies zmiała brodzik ]:->

Oj, Kei, może pokompałbyś się wtedy ze mną?
*złośliwy uśmiech*

K: oboje isę nie zmieścimy, ale frajda by była gdybym ice mógł stamtąd wywalić i zajać twoje miejsce :P

Z Terukim się zmieszczę, a ty pójdziesz na hawaje :P
*zaśmiała się i usiadła*

K: pssss....
T: hehe xD

No, nie lubisz odwiedzać hawajów?
*spytała*
Bo ja lubię jak odwiedzasz.

K: jakaż ta twoja dziewczyna miła ><"
T: hehe xD
K: a tak anwiasem, ja jestem miły.
T: jasne :P
K: tera zjestem. i to bardzo ><

Och, pobijasz rekord przyzwoitości
*powiedziała*
Damy mu order słońca, co?

T: ta.
K: ta, śmeijscie się, smeijscie ze 'starego'
T: żebyś wiedzal ze bedziemy :P

Starego?
*zonk*
A ile ty już masz lat, staruszku?

K: coś koło 18. ale czuję sie na 22 lata.
T: u niego to możliwe.
K; nie w tym sensie ><"
T: czy ja coś mówię?? o.0

Pogubiłam się
*złapała się za głowę*

T: ja tez.
K: nie wazne.

No mów!
*rozkazała*
Bo dostaniesz!

K: dobra, zgubiłem się. co mam ci powiedzieć, króliczku? *spojrząl na nią*

Ile masz lat
*załamka*

K: zależy jak kto to liczy. od pojawienia się około 2 lat. od ujawnienia około 1 roku. cieleśnie 18 lat, a psychicznie 22 lata.
T: i jak to liczysz?
K: ja? pod względem psychicznym lub fizycznym.
T: a ten psychiczny t nie widać.
K: cóz, jakby tak spojrzeć na ciebie a na mnie to jednak widać ><"
T: bu... T_T

Pod względem psychicznym, tak?
*przeciagnęła się jak kot*
No, skoro za psychikę uznajesz swoją złośliwość to masz jakieś 100 lat.  Staruszek.

K: mnie pociesza perspektywa, ze jak wyjdziesz za terukeigo to będę cię wnerwiał do końca twoich dni :P

A pomysl, że ja będę cię wnerwiała jeszcze bardziej i na dodatek mogę cie bić
*powiedziała tryumfalnie*

K: ja tez cie moge uderzyć.
T: ej!
K; no bo mogę ]:->
T: koiet sie nei bije...
K: gdzie tu kobieta? *udał ze nei widzi*

Nie możesz młotku
*powiedziała tryumfalnie*
Bo ci Teruki nie pozwoli. W waszej parze on rządzi.
*zaśmiała się*
Dwa: zero dla mnie!

K: a chcesz isę ząłożyć *podszeł do niej i pomiział ją perfidnei po podbrudku xP*

*zmarszczyła nos i fuknęła*
Ktoś się dobiera do twojej dziewczyny Teruki, ty młotku!

T: *oparł głowę o ramię usagi* widzę....
K: *spojrzal na usagi* masz debila za chłopaka ><'
T: T_T przepraszam...

Ech
*załamała się*
No widze, że sama się będę musiała bronić przed armiami gwałcicieli T_T

K&T: gdzie?! *poza obronna*

*zonk*
Eeee...o.O
*zonk*
E no...o.O o.O
*zuy pomysł*
Tam!
*wskazałą za siebie*

K: *taka lornetka z rąk*
T: *przechywcienie usagi (jak taki worek ziemniaków xD)*
T&K: *odwrót xD ze smeichem*
K: tylko jej nei puśćmy bo będzie na mnie
T: usagi, trzymaj się, bo robimy maraton :P dla zabawy :P

*zaczęłą się śmiać*
Dwóch wariatów
*aż jej łzy ze śmiechu lecą*

K: mówiłem by ją zakopać w dole, nei trzeba by jej było bronić :P
T: ta, zakopię siebie i ciebie razem ze mną :P
K: no nie... tak sie nei bawię ><"
T: *po jakimś czasie postaiwł usagi i usiał na piasku* dobra, na dzis koniec XD

Mówiłam, że jestem ciężka
*zaśmiała się a potem cmoknęła go w policzek*

T: nie jesteś.... *uśmeichnął się*
K: a ja? *urażony (też chce buzi 0.o)*

Co ty? o.O
*zonk*
Też chcesz całusa?
*zonk*

K: ja też cię niosłem. w usta nei wymagam ani w rękę ale w policzek czemu nie.

O.O
*zonk*
No ok
*pocałowała Keiego w policzek
*zonk*
o.O

T: dobra, ja nie rozumiem...
K: *happy ^^*
T: zrobiłaś mu coś? *spojrzał na usagi* znaczy, może coś mu przepaliłaś przypadkowo?
K: czy ja jak jestem miły to muszę być chory ><"
T: eee... tak.

Tak, potęga kobiecości
*szok*

T: *spojrzał na usagi* sorry za głupie pytania
K: jeny, no. kurde, mi też isę coś z życia anleży, o!

Coś z życia
*kiwnęła głową*
No powiedzmy, że nie rozumiem.

K: *załamka*
T: *zagubiony*
K: dobra, żal mi nerwów na wyjasnianie...
T: *legnął na piasek*
K: poza tym.... mniejsza o to. ><"

Mów, no!
*wkurzyła się*
Załamujesz mnie i Terukiego! To taki nowy rodzaj maltretowania psychicznego?

K: eh... *westchnięcie* uspokój się, zajączku. ok? ja nikogo aktualnie nei chce wkurzyć. tylko po prostu jakoś tak jak patrzę na was.... to ... mi sie wydaje, że.... ja wiem ze nei ejstem jak ten debil Teruki, ale jak .... jesli nie pokocham ciebie, to nie okocham nikogo. Bo serce mamy tylko jedno, a ono należy do ciebie.... *spuścił wzrok*
T: *pokiwął gową rozumiejąc jakby go* ta....

Ale ja nie rozumiem T_T
*załamka, że taka tempa jest*

K: właśnie doszedłem do wniosku że idealnie się dobraliście. '(Kretyn i kretynka) *ząłamka* ><"
T: *otoczył usagi ramieniem* on coś jakby że ... miły chce być mówi? *uśmiech debila*
K >< *dochodzi do wniosku że jego poprzednie stwierdzenie jest słuszne*

Nie jestem kretynką
*fuknęła i nagle ją oświeciło*
A! Acha!
*tak jej się głupio zrobilo jakoś*

K: ><"
T: no... to wracamy do akademika? *chciał jakoś zmienić temat*

O. ok
*dalej jej glupio*
Zimno już. I ma padac śnieg
*papla jak najęta*

K: *złapał ja za ramiona i potrzasnął nią* otrząśnij się! ><"

Łapy precz idioto
*walła go, ale nie za mocno*
Serio ma padać śnieg! I mi zimno półgłówku!

K: houston, zajec wrócił i ma się dobrze :P
T: *wywrócił oczy i spojrzał na usagi* no, chodź *wstał i podął jej rękę*

To idziemy
*obrazila się na Keiego, o!*

(K: *vice wersa*)
*poszli do akadmeika*