*Weszła do pokoju i usiadła na podłodze*

*weszła do pokoju*
hey ayu

*weszła*
Witaj Ayumi

*Wpakowala się do pokoju*
Heey!

*weszła i oparła się o drzwi*
Aloha

Hey
*weszla i usiadla na podłodze też*

*usiadla na podlodze*
co tam?

No hey
*wparowala w ciuchach Terukiego*

Dzięki z przyjście
*uściskała je wszystkie, nawet Lulu*
Denerwuje się!

Ładne ciuchy
*mruknęła do Usagi*

Nie martw się!
*objęła ją*
Ładnie tu udekorujemy i będzie słodko....

Zawsze będzie można się rozwieść
*poiwedziała pół żartem, pół serio*

Cicho
*wystawila jej język*
Nudzą mi się moje własne.

*uśmiechnęła się*
Fajny pokój...

To co?
*spytała, wstając*
Dekorujemy?!

dekorujemy
*wstała i zaczęła się coś tam poruszac*

*zaczęla z Usagi zawieszać serpentyny*

*biegały dookoła z Viorel i się śmiały, jak małe dzieci*

*zaczęła ustawiać świeczki*
Która coś poowie?

*zaczęła zawieszać firanki*

*zaczela zawieszac ozdoby*

Co powiedzieć
*wzruszyla ramionami*
Nie wiem. Chłopcy się nudzili i już dawno skończyli. A my zaraz idziemy do klubu ^^:

Jakiego klubu?
*spytala, podnosząc głowę*

Dużo tu jest
*powiedziała*
Pójdziemy conajmniej do trzech :P

A Cody nie przyjdzie?
*zasmudzila się*

Nie martw się, może przyjdzie
*wzruszyła ramionami*

To...
*zaczęła*
Może ktoś do niej pójdzie?

Co ty na to
*szukała w myślach imienia*
Amelio?

cody mówiła coś, ze nie jest w nastroju, ale bedzie na bank na slubie
*powiedziala do ayu*

Szkoda
*posmutniała*
Ale w końcu Cody jest moim świadkiem...

To zaczynamy?
*spytala klaszcząc w dłonie, jak pokój był już udekorowany*
Każda z nas schowała swój prezent w charakterystycznym miejscu. Tu mamy mapę z pierwsza wskazówką.

To gdzie pierwsza wskazówka?
*porwała mapę od Marie*
Hmmm....mokro i piaszczyście

Plaża
*mruknęla*

a nie brzeg morza?
*usiadla sobie znow*

*uśmiechnęła się do Ayu i pomogla jej wstać*
Idziemy

No to idziemy
*i poszły wszystkie*
(darujmy sobie, że każda wychodzi, albo, że kazda wchodzi na plażę)

*weszli do ich nowiutkiego pokoju i poszli spać*

WCZEŚNIEJ
*wstał. oczy mial znów wywrócone i rozprul sobie palce. narysował na kawałku kartki obrazek. gdy oprzytomniał zatamowąl krwawieniei wrócił do pokoju. psojrzal na kartkę. rysunek przedstawiał gromadkę dzieci. trochę trudno było dostrze cileich bylo, ale chyba 4 lub 5. wyrzucił katkę i psozeld spać*



DZIŚ
*wstał i ubrał się i pocąłowął ayu w policzek i wyszedł z pokoju*

*wszel do pokoju i nachylił isę na ayumi i pocąłowął ja w policzek*

*obudził ją*
Obudziłeś mnie! Gdzie byłeś?!

w aprku z czarujacą blondynką *powiedzial wywracajać oczy*
w parku z ericiem.
*pwoeidział*

OO!
*podniosłą się*
A co u niego?

viorle i eric planują łsub na 14 lutego.
*uśmeihcnął sie*

Co?!
*aż wyskoczyla z łóżka*
W Walentynki? Jak słodko! Musi być prze-szczęśliwy!!

jest, jest.
*ząsmiał się*
siadał *pociągnął ją na łóżku obok siebie*
ale ponoć było tez małe zamieszanie.

*usiadła*
Mów co wiesz. Jestem spragniona informacji.

więc *zaczął* słysząłem nawet małą kłótnie.
niosło sie korytarzem.
viorel podobno po tym wyszła z pokoju i nie wróciła.
eric już myślał ze ze ślubu będą nici

Ojoj
*smutno jej się zrobiła*
No ale będzie ślub i słodko. Ach! Jak cudownie. Co jeszcze ciekawego?

hmm...
eric nie wiedział co sie robi w noc poślubną.
*powiedział myśląc na głos*
nie, nic ciekawego.

*spadła z łóżka*
Żartujesz!
*próbowała się nie roześmiać*

no właśnie nie.
ja i vincent po rpostu taki znok, że w życiu takiego nie widziałem.
*uśmeichnął się*

Ale już go uświadomiliście, tak?
*spytała, wybuchając. śmiala się tak, że az zaczela plakac*
Przepraszam...

no jakoś sam załapal z delikatnych sugestii/
serio, on jest albo tak naiwny albo tak głupi.

Naiwny
*podniosła się*
I niewinny. Dokształciliście go?

myślę że za cztery dni viorel zrobi to za nas :P

Znając ją...
*kiwnęła głowa*
A Eric będzie potem chodził po akademiku napuszony jak paw!

to może byc jeszcze gorzej? :P (bardziej anpuszonyw sensie)

Może
*pokazała mu język*
Ty też się puszyłeś.

ja? kiedy? *nie pamięta :P*

Po pierwszej nocy ze mną
*powiedziała*
Siedzialeś taki dumny na fotelu z minią wielkiego macho.

no daj spokój *próbowął udawać urażonego*
wcale nie.

Nie, w ogóle
*pokazała mu język*
Nic a nic.

no nie :P
wcale a wcale.
kiedy tyś to widziała? *niby nadal nie pamiętal :P*

No wiesz, jak tak siedzialeś na fotelu, taki z wypiętą pierwsią
*powiedziala, śmiejac sie*
Dzień otwarcia akademii

daj spokj! To ja dumny z akademii byłem!
a nie z tego że cię... no wiesz...
*powiedział*
ale z tego też *przygryzł wargę*

A nie mówilam!
*zaczęła się śmiać*

no! *zakrył twarz poduszką bo się czerwony na twarzy zrobił*
jesteś okropna. wypominasz mi to :P

Widzisz, jakam ja zła
*zaśmiala się znowu*
Od początku mówilam, że straszna ze mnie zdzira.

*walnął w nią tą poduszkę*
wcale nie!
na pocżartku to mówiłaś że ejstws kochana, światełko.

Oszukałam cię
*złapała tą poduszką*
Widzisz kogo masz za żonę?

Ayumi Connors, z domu Moiler.
piękne oczy, długie paznokcie,śliczne usta :P

Z caharkteru wredna i okrutna, wyrzuca swojemu mężowi niewiadomo co
*rzucila w niego poduszką*

dla sprostowania poduszkę.
*ząmsial sie*

Skoro tak mówisz
*dalej się śmiała*
A co u Vinniego?

za dużo nie mówił.
w każdym razie z teog co wiem trzyma sie andal z Hikari i ją kocha.

Słodko
*kiwnęła głową*
Wszyscy się kochają. A niedługo będziemy mieli jeszcze małe dziecko tutaj!

nawet nei jedno.
*powiedział.*

Weim
*przytaknęła*
Ale Marienicosiątko będzie już bardzo niedługo

racja.
i weisz co? ostatnio narysowałem nawet jakąś gromadkę dzieci.
trudno było powiedzieć ile ich yło i co ten obrazek znaczył.

Ale, że w dobrym sense, prawda?
*spytała*
Nic im nie grozi?

nie wiem.
ale raczej w dobrym sensie... chyba... znacyz oby...
nie wiem. był niedokładny.
na kartce papieru.
nic z nieog nie zrozumiałem.

Masz go gdzieś?
*spytała, zaniepokojona*

*wstal i podszedł do kosza. wyciągnął rysunek. był nieco zmięty, ale o dziwo krew atha była niczym suchy atrament - nic sie nei rozmazało*
prosze

Znowu krwią
*zmartwila się i zaczęła oglądać rysunek*
Może to nic złego, co?

nie wiem.
*pwoiedział*
mam nadzieję ze nie...
dowiem sie jak narysuję drugą część...

A masz rysować drugą część?
*zonk*

*wskazał jej na niedokończone tło i kilka linii bez zakończenia*
tu musi być coś jeszcze.
to nie ejst pełny rysunek.
nie moze byc.
jak narysuję reszte, dowiemy sie czy ta przepowiednia ejst dobra czy zła

Jeszcze powiedz kiedy narysujesz
*pokręcila głową*
Moje biedactwo.

*pocąłował ayumi w policzek*
nie martw ise o nic, ok?

Ale ty mi się kiedyś wykrwawisz
*powiedziala, głaszcząc go po ramieniu*

wierz mi. nic mi nie bedzie.
*podłaskał ją po głowie*
spokojnie. będe miał tylko nieco brzydkie ręce.

Ale ty masz bardzo ladnie dłonie
*uśmiechnęła się do niego*
I cały jesteś bardzo ładny.

no nie... taki komplement od miss world. *uśmeichnął sie slodko*
czuję sie zaszczycony. :)

Widzisz. Szczęściarz
*uśmiechnęła się*
Ale się nie przyzwyczajaj za bardzo.

a to dlaczego? co? :P

Bo nie będziesz często komplementów słyszal, o nie
*pokazała mu język*
Rozleniwisz się i będzie

ja nie bedę miał czaus na lenistw :P
*zamsiał sie*
ja będę gotował, prał, srzątał a nie leniuchowal :P
to ty, światełko, ise rozleniwisz :P

Ach, widzisz
*zaśmiala się*
Ja od początku taki plan mialam. Mylślisz, że dlaczego cię truskawkami karmiłam, co?

wiedziałem, zę nie robisz tego bezinteresownie :P

Miałam ułożony misterny plan
*zaśmiala się*

ta plan w stylu "zawładnę nad światem za pomocą łyżki do zupy" *pocąłowąl ją w nos*
ayu, ayu, kocham cię.

Łyżki do zupy?
*zaczęła sie śmiać*
To takie staromodne. LEpszy widelec!

ta widelec. z widelcem świata tez nie opanujesz :P
a w domu do widelców najlepszy dostęp będe miał ja :P

Nie!!
*udała załamaną*
I co z moim planem podboju świata! Nie!!

przykro mi że musialem cię sprowadzić na ziemię.
choć jakbyś wolala łyżki to mógłbym otworzyć szufladęi pwoeidzieć: 'nie ma łyżki!'

Wtedy bym się załamała
*powiedziała szczerze*
Ale teraz jestem na dnie odchłani rozpaczy.

jak cię z niej wydobyć co? *spytał pocierając nosem o jej nos - tak na eskimosa*

Możesz mi coś zrobić pysznego
*przytuliła go*

to siedź tu, ok? *dotknąl palcem jej noska*

Ok
*kiwnęła głową*
Będę szukala widelców po kątach

*poszedł do kuchni i po chwili wrócił. na tacy miał jakąś blizej neizidentyfikowana zupę, jakąś sałatkę i miseczkę upieczonych rożków tymiankowych*

ooo
*spojrzała na tackę*
To tam masz?

zupa dnia. wiem ze nie wygląda ale to zwykła pomidorowa z ryżem, ma tylko kilka ozdobników, nie zmieniaja one smaku wcale. tylko wygląd.
sałatkę owocową, tak na deserek i do niej rożki tymiankowe. takie ciastko :P

ok
*zaczęła jeść*
Jakie ozdobniki?

zupa jest kolorowa, nie?
*wskazał na pwierzchnie zupy. były na niej róznobarwne wzrorki*
barwniki spozywcze, kilka moich eksperymentów i wyszło takie coś.

Wow
*poiwedziała, pełna uznania*
Jest pycha ^^

zwykła pomidorowa tak po prawdzie
*zasmiał sie*

Ale jest bardzo dobra!
*powiedziała*
I bardzo mi smakuje.

cieszę się.
*powiedział z uśmiechem i poczestował się ciastkiem które zrobił (tego tam koło 5 było)*

*skończyła*
To teraz sałatka czy ciastka?

co chcesz.
*powiedział*

To zjem to, co ty
*wzięła ciasteczko*
Mhhh...ale pycha!

miło.
*uśmeichnął isę*
kombinowąłem z nowym przepisem.
takie wiesz. sms przepis na komórkę :P

Możesz tak zawsze kombinować
*ziewnęła*

*pocąłowąl ją w czoło*
no nic, nie musisz tego jeść jak już nie mozesz i połóz se spać, bo moje światełko lekko ise śpiące cyba zrobiło :P

ok
*poło.żyla się do łóżka*
A ty nie idziesz spać?

zjem sałatkę :P *wyszczerzył się*

ok
*zwinęla się w kłębek*
Buziak na dobranic
*zażądała*

*zsmiał się i pocąlowął ją w nos*
masz takiego :P

To dobranoc
*zamknęła oczy*
Masz się zaraz kłaść!

dobrze, dobrze. *pwoiwdział i zjadł tę sałatkę :P*
*po 10 miutach*
*umyty itd itp. położył sie do łóżka*
no i dobranoc. *i zasnął :P*