*zaczął szukać w lodówce lodów cytrynowych. znalazł. wział i wyszedł*

potrzebuję śniadanie dal marie pod nazwą niespodzianka.

umiesz zrobic coś dobrego dla niej?

*po jakimś czasie skończył i podał nico talerz*
masz.

sie wie
*ząsmiałsiei też wyszedł*

to podaj mi następujące składniki...
*wymienił składniki wertując przepis*

ja mam ku temu pewność
*powiedział mieszajac składniki itd.....*

*jakiś czas później*
chces zpomóc? to weź nóż i powycinaj z ciasta jakieś kształty własne
*uśmeihcnał się do neij i spojrzał na blat w obrusie z ciasta.*

wiem
*uśmeihcnął się i coś tam wkomponował do duzego ciastka przedstawiajacego czarownicę na miotle*
to jest ciastko specjalne. nie zjadać jak co
*wskazał i kładł te wycięte wzory na blachę*

też mnei to cieszy.
*uśmiehcnął się. włożył blachę do pieca i czekał. potem się ciastka już zrobiły, wyciągnął je i przesypał na talerz*
no to terazx coś dla ciebie
*podał jej duze ciasto specjalne*
tylko jedz uwaznie bo sobie zęby połamiesz.

no ja myślę, ale uważaj na nadzienie... *spojrzał na nią jak na święty obrazek*

*'nie połknij tego tylko' - poprosił w myślach i pomógł jej tak że sprawcę zadławienia wypluła*