że gdyby to była konstelacja to bym ją nazwał usagi *uśmeihcnał sie patrząc na nią*

może, i nawet ale serce oznacza miłóść. a pewnien 'królik' jest moja miłóścią
* uśmeihcnał sie i pochylił sie nad nią. potarł nosem o jej nos.*

pewnie *też sie uśmiechnął*
to chyba dobrze nie?

masz tylko go trzeba wygrzebać
*pocałował ją w czoło*

*uśmiehcnął się i zaczął jej coś śiewać lekko fałszując *

uzyskałem chciany efekt
*zasmiał się*
mój śpiew nie ejst na najwyższym poziomie ale cóż, mówi sie trudno. nie mozna być naj we wszystkim
*pocałował ją*

ta, ballada erica pod oknem
*zaśmiał się*
jak wrócił do akademika to oderwał po głowie ode mnie papciem że mi sen zakłuca
właściwei zdzielił go kei, ja byłem zbyt zaspany.
*przypomniał sobie*
eric jak chce to potrafi śpiewać ale  jak nie chce albo zbytnio sie stara to jest makabra

*uśmiehcnął się i usiadł po turecku*
może chciał to też trochę w żart obrócić, w sumie wiesz jaki on jest, nie?

w sumei ja tez myślałem że sie nie zakocham, a co my tu mamy.
*pogłaskał ją po głowie*
no i kocham cię.
eric też pokochał. i jest szczęścliwy

no jasne, jakbym nie był pewny to bym ci nie mówił, ze cie kocham, kochanie
*zasmiał się*
mędo jedna, smurfie kochany. kocham cię.
*zaczął sie bawić jej ręką*

bo mi nie wierzysz że jestem zaochany
*zaśmiał się*

to co mam robić? co drugi dzień dostarczać ci kwiaty?
*spytał*